niedziela, 10 sierpnia 2025

Duc de Wellington (2)


Po miesiącu cotygodniowego, niedzielnego haftowania efekty przedstawiają się dość mizernie. Pierwsza róża ma ledwie jeden płatek, ale małymi kroczkami do przodu. 

Trochę winna jest inna robótka, z którą finiszuję i mam nadzieję, że po jej skończeniu więcej czasu poświęcę krzyżykom. 

Sierpniowe, różane pozdrowienia :)

sobota, 9 sierpnia 2025

Sierpień na Wilczych Dołach (2)


Po wczorajszym słonecznym dniu dzisiejszy poranek wstał pochmurny. Przed szóstą (byłam jeszcze w domu) na niebie pojawiła się różowa poświata, jednak słońce się nie przebiło przez szarą warstwę chmur.

Nad Wilczymi Dołami też chwilę walczyło, ale się poddało.

Zdjęcie dębu podobne do kilku lipcowych ujęć.

Dodatkowo przez ostatnich kilka dni na Wilczych Dołach odbywało się wielkie koszenie i sporo kwiatów zniknęło. Ocalało kilka rozłożystych łopianów.

Pod płotem kłująca szczeć.

Pośród koniczyny kosy uniknął jeden bodziszek.

A przy latarni zakwitł ponownie żywokost. Planowałam go sfotografować wiosną, ale wtedy co tydzień odkrywałam coś nowego i odkładałam zdjęcia żywokostu, aż przekwitł. Ten jest zupełnie świeży.

I jeszcze zabłąkany chaber.

Dzisiaj ktoś postanowił pooglądać Wilcze Doły z lotu ptaka (i nie była to żadna kawka czy sroka ;)

W pudełku ponownie focaccia i owoce.

Ty mnie ratujesz i radością napełniasz. (Ps 32,7b)

Te owoce, to borówki i porzeczki dla ozdoby dla ananasa berżenickiego. Drzewko posadzone ponad 10 lat temu w tym roku po raz pierwszy naprawdę owocuje (pojedynczych jabłuszek z poprzednich lat, które spadały nie do końca dojrzawszy nie liczę). Niektóre okazy ledwie mieszczą się w dłoniach.

Sierpniowe pozdrowienia :)

piątek, 1 sierpnia 2025

Sierpień na Wilczych Dołach (1)

Sierpień zaczął się bezchmurnym niebem i ostrym słońcem. Poranek był rześki, ale cudownie było nareszcie zobaczyć Wilcze Doły w pełnym blasku światła słonecznego.

Tym razem eksplorowałam północną wystawę zbiornika.

Na zboczu obficie kwitnąca lebiodka oraz sporo roślin, które już przekwitły.

Ostał się mały oman wąskolistny.

Malowniczy chaber driakiewnik.

A wśród głazów czosnek skalny...

... i karminowy liliowiec.

Wśród traw cykoria endywia.



W pudełku długo oczekiwana focaccia z czarnuszką, melon i kilka malin z ogrodu. Śliwki, które kupiłam w sklepiku otwartym wczoraj przez małego sąsiada z przeciwka wydały mi się zbyt jesienne jak na sierpień.

Mój los składam w Twe ręce. (Ps 31,16a)

Dąb nareszcie na tle czystego błękitu.

A na koniec rzepakowa miedza, która w maju wyglądała tak, a w czerwcu tak...

Pozdrowienia u progu sierpnia :)

Wilcze Doły w lipcu

Z jednodniowym opóźnieniem (wyleciało mi zupełnie z głowy) podsumowanie mało lipcowych (ze względu na aurę) porannych spacerów. 




piątek, 25 lipca 2025

Lipiec na Wilczych Dołach (4)


Coś nie mam szczęścia do słonecznych lipcowych poranków. Kolejny tydzień i niebo znów zasnute chmurami.


Całe szczęście tuż przy wejściu na Wilcze Doły powitała mnie urocza kępka czerwonych maków i od razu "pokolorowała" cały spacer. 


Dąb wygląda niemal identycznie jak w zeszłym tygodniu.


Schodząc, zgodnie z planem na dno zbiornika minęłam dorodny okaz kopru, wg aplikacji, włoskiego.



Na zboczu o wystawie słonecznej rozkwitły kolejne rośliny. 


Wśród nich macierzanka...



... i rozchodnik kaukaski. Mam w ogrodzie niemal identyczny, tylko mój kwitnie na biało.




Po drugiej stronie ścieżki, wśród schnących już traw wyrósł dwubarwny nachyłek barwierski.



Kakao piłam spoglądając na wilki.


W pudełku ponownie bułeczka twarogowa, którą tym razem ponacinałam i w nacięcia włożyłam śmietankowy serek, a obok wsypałam pyszne borówki od sąsiada.


I jeśli nawet płacze człowiek wieczorem, ranek przywraca mu radość. (Ps 30,6cd)

Rozkwitły już pierwsze wrotycze i nawet nawłocie, czyli nasze rodzime mimozy. A mimozami się zaczyna... No, jeszcze nie, ale niedługo połowa lata.



Lipcowe pozdrowienia :)