Do powstania tego wpisu i ekspresowego ukończenia haftu z różą przyczyniły się... jesienne porządki w ogrodzie. Po wyhaftowaniu kartki, która miała być pracą grudniową (i może jeszcze się pojawi, jeżeli znajdę odpowiednią roślinkę) sięgnęłam po literkę "U" w alfabecie (róża Ulrich), planując kupić jakąkolwiek bordową różę w kwiaciarni, by wykorzystać ją do zdjęcia. Skracając jednak ogrodowe róże przed zimą obcięłam na pół rozwinięte pąki, wstawiłam do wazonu i już następnego dnia miałam taki bukiet.
Haftowanej róży brakowało już tylko beżowych, zielnikowych "schematów" oraz konturów, poświęciłam więc całe popołudnie, by haft dokończyć, ekspresowo zrobiłam kartkę i na szybko wszystko sfotografowałam.
Tym razem pośpiech był uzasadniony, bo gwałtowna zmiana temperatury otoczenia (kilka stopni na zewnątrz, a ponad dwadzieścia wewnątrz) sprawiła, że kwiaty szybko się rozwinęły i równie szybko zaczęły gubić płatki (miałam małe "Boże Ciało" w korytarzu :)
Zdjęcia po raz kolejny nie najwyższych lotów, ale kartka długo cieszyła moje oczy, zanim zastąpiłam ją kolejną (eksponuję sobie każdą pracę na mojej maszynie do szycia).
Wierszy różanych było już sporo na blogu, ale udało się znaleźć jeszcze coś nowego.
Kazimiera Iłłakowiczówna
Czerwona róża
Nie wiemy
— jak przemówić, spotkać się nie umiemy…
O różo,
różo czerwona, powiedz ukochanemu,
żeś mię
widziała tutaj od płaczu pobielałą,
że życie
— bardzo krótkie, niewiele go postało,
że w nocy
anioł mię budzi, jego imieniem wzywa…
O różo,
różo czerwona, powiedz mu — niech przybywa!
Grudniowe pozdrowienia :)
Pięknie wyszło. Naprawdę pięknie.
OdpowiedzUsuńA miałabym nadzieję, ze takie róże troche postoją...
Moc serdecznosci.
Zgadzam się z Agają - wyszło prześlicznie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam, Kochane :)
OdpowiedzUsuń