Robótkowo niewiele działo się w marcu. 11 marca życie szkolne (a chwilę później cały świat) stanęło na głowie i czas przeznaczony na szydełkowanie i haftowanie drastycznie się skurczył. Coś tam powstało w ramach odstresowania (choć muszę przyznać, że marnie mi to wychodzi), ale ponieważ codziennie muszę zrobić kilkanaście zdjęć, kilka nagrań i wszystko to wrzucić na platformę edukacyjną, nie mam już kompletnie cierpliwości do wpisów blogowych. Oprócz tego odpowiedzieć na kilkadzieści (wiem, nie ma takiego słowa, ale mnie go zawsze brakuje, bo słysząc kilkadziesiąt zawsze wyobrażam sobie co najmniej pięćdziesiąt) maili, zarchiwizować zdjęcia, poprawić prace i dzień mija.
Rubryki w remanencie marcowym wyglądają identycznie, jak w lutowym, nie robiłam więc nowego zdjęcia. Tak było:
I tak jest:
Powstała kartka do kolekcji na lata 20-te, ale nie ma żadnej aranżacji. Może w kwietniu powstanie...
Jest też mała próbka tego, co się działo podczas zdalnych lekcji. To miała być inspiracja dla dzieci, jak zainscenizować wierszyk, którego nauczenie się zadałam jeszcze przed 11 marca...
Może w kwietniu pokażę z bliska żabę i doktora...
Te wielokropki oddają mój stan ducha. Żyję w totalnym zawieszeniu...
Bardzo serdecznie Wszystkich pozdrawiam :)))
Cieszę się ogromnie, że ktoś tu jednak zagląda, mimo, że mnie tu nie ma...
Taki czas, ale kiedyś minie. Musi!
Bardzo serdecznie Wszystkich pozdrawiam :)))
Cieszę się ogromnie, że ktoś tu jednak zagląda, mimo, że mnie tu nie ma...
Taki czas, ale kiedyś minie. Musi!
A już myślałam, że tylko ja mam takie wrażenia... wydaje mi się, że mam 3 razy wiecej pracy niż gdybym przygotowywała normalne lekcje i sprawdzała normalne prace uczniów...
OdpowiedzUsuńTo jest wrażenie wszystkich nauczycieli :)
UsuńTrudne jest to dla wszystkich: nauczycieli, uczniów, rodziców uczniów...
OdpowiedzUsuńJa jestem szczęśliwa, że nie mam już dzieci do pilnowania... bo nie wiem jak bym to pogodziła z pracą, która akurat w moim przypadku jest taka jak przedtem. A inni muszą. Widzę też jak wykładowcy mojego syna muszą godzić prowadzenie wykładów z opieką nad dziećmi.
Jest czas zawieszenia, jest i nic na to nie poradzimy.
Ściskam Cię Olu mocno. (Zawsze można pogadać jakby co. Miło było usłyszeć Twój głos).
Wiem, Agatko :) Dla uczniów i ich rodziców chyba jeszcze trudniejsze, dlatego staram się im to maksymalnie ułatwić, choć nie wiem, czy mi się to udaje. Odwzajemniam uściski :)
UsuńJak mamy słucham:) 🐸 to mama wrażenie, że o ile wcześniej ciągle sprawdziany poprawiała w weekendy, to teraz od rana do nocy przy komputerze...A dzieci...cóż...jak kiedyś o każde zadanie domowe była awantura i nie można to było wykonać na następną lekcję, to teraz maile z zadaniami dostaje tego samego dnia :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia dla Mamy. Jak dobrze ją rozumiem :)
UsuńOby wszystkich Nas nauczył czego dobrego te trudny czas.
OdpowiedzUsuń