Dalię planowałam wyhaftować już w zeszłym roku, ale wtedy nie miałam w ogrodzie żadnych naturalnych okazów.
W tym roku zadbałam o to już wiosną, zamawiając w maju kłącza, które w połowie miesiąca wsadziłam do ziemi. Podobnie jak jaskry, musiały one, przy mojej pomocy, odeprzeć inwazję ślimaków, ale udało się i rośliny zaczęły wypuszczać listki, łodygi, a wreszcie pąki. Wszystkie miały być w tonacji czerwonej, pasującej do kolorystyki haftu, rzeczywistość okazała się jednak inna. Żółto-pomarańczowe, łososiowo-różowe, odrobina czerwieni z żółtymi końcówkami.
Mimo wszystko cieszą oczy, a na zdjęciach nawet ładnie korespondują z wyhaftowanym kwiatem.
Poszukiwania wiersza z dalią zakończyły się fiaskiem, znalazłam jednak kilka utworów współczesnej poetki litewskiej o imieniu Dalia. Oto jeden z nich:
Dalia
Tamošauskaitė
***
Po
trzydziestu
pięciu
latach
Pory roku to
sprawa intymna:
Lato
mija
momentalnie,
Jesień
przychodzi
po południu,
Zima –
kilka razy
dziennie, a
wiosna…
Na wiosnę
najzwyczajniej
nie wystarcza już
czasu.
(tłum. Anna Krawczyk)
Wrześniowe pozdrowienia :)
Śliczny ten haft. I dalia w wazonie doskonale dobrana.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Muszę przyznać, że jestem zadowolona z tych zdjęć :)
UsuńŚliczny haft i piękne dalie, a utwór bardzo życiowy. Ja zrezygnowałam z dalii przez kłopot z wykopywaniem i przechowywaniem, ale lubię je podziwiać u innych. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZ tego samego powodu nie miałam ich od kilku lat w ogrodzie. Zmobilizował mnie kwiatowy alfabet :)
Usuń